Wystarczyło 2700 lat, by mózg nauczył się, że skoro pieniądze ułatwiają przeżycie, bo gwarantują żywność, schronienie i inne dobra materialne, to trzeba im nadać najwyższy priorytet. Antonio Damasio, słynny neurobiolog, twierdzi wręcz: Pieniądze stały się symbolem istoty życia. Nic dziwnego, że ich utrata rozpala emocje tak, jak atak tygrysa. Przedstawiamy elementy mózgu, które cały czas myślą o tym jak zdobyć i pomnożyć pieniądze.
Mózg odruchowy, stanowiący większą część tego co mamy pod czaszką, to w istocie system alarmowy, który ostrzega przed potencjalnie śmiertelnymi zagrożeniami, np. utratą pożywienia, schronienia czy – od niedawna – pieniędzy. Nie cierpi utraty i stanu niepewności. Jego reakcje są nerwowe – szybkie i silne – bo takie najczęściej ratowały nam życie (np. podczas ataku lwa). A kto reagował spokojnie ginął wraz ze swymi genami.
Dużo mniejszy ale nie mniej ważny jest mózg racjonalny, czyli dyrektor generalny rezydujący w korze przedczołowej; to on podejmuje świadome decyzje, a uprzednio kalkuluje, przewiduje, porównuje i syntetyzuje.
1. Bruzda śródciemieniowa
czyli pieniądze jak życie; bardzo silnie reaguje na groźbę utraty życia i pieniędzy. Działa jak ekran filmowy – wizualizuje konsekwencje przyszłych działań. Tym intensywniej, im bardziej niepewny jest ich skutek. W ten sposób nakręca spiralę lęku i skłania do nerwowych decyzji.
2. Ciało migdałowate
czyli strach przed stratą; ośrodek alarmowy błyskawicznie reagujący (strachem, ucieczką lub wręcz paniką) na rzadkie, ale spektakularne zagrożenia, jak pożar, wąż czy utrata majątku. Po serii finansowych sukcesów znieczula się, czyniąc inwestora nieostrożnym. Po serii wpadek skłania go zaś do podszytych paniką reakcji, jak sprzedaż gwałtownie przecenionych papierów. A potem zniechęca do aktywności na dłuższy czas.
3. Jądro ogoniaste
czyli wykrywacz przyczynowości, usilnie szuka związków przyczynowo-skutkowych (bardzo często irracjonalnych, np. niebieska koszula – udana transakcja). Na jego aktywność wpływa nie tylko sam zysk, ale też okoliczności towarzyszące. To tu rodzi się euforia po kolejnym finansowym sukcesie, która dezaktywuje ośrodek strachu w ciele migdałowatym i pozbawia inwestorów ostrożności. Ono też każe uwierzyć hazardzistom w ich dobrą passę.
4. Kora przednia zakrętu obręczy
czyli nie dam się zaskoczyć; neurony tej części mózgu reagują na zaskakujące lub sprzeczne z oczekiwaniami wydarzenia w mniej niż 0,3 sekundy. Np. zaskoczenie nietypowym kształtem jagód chroniło naszych przodków przed zatruciem. Największe szanse przeżycia mieli ci, którzy na najdrobniejszą różnicę reagowali największym zaskoczeniem. Ponieważ współczesne rynki są pełne niespodzianek, zbyt reaktywny system „nie dam się zaskoczyć” mocno obciąża mózg (i nerwy) giełdowego gracza.
5. Część podkolanowa zakrętu obręczy
czyli inwestycyjny obłęd; silnie reaguje na kolejne wygrane. Potrafi znieczulić nas na ryzyko i doprowadzić niemalże do stanu uniemożliwiającego np. sprzedaż akcji, gdy te ostatnio szły do góry, lub odejścia od „szczęśliwego” automatu do gry w obawie, że ktoś może go przejąć (by do tego nie dopuścić, niektórzy gracze stosują… pieluchomajtki).
6. Hipokamp
czyli kupuj to, co znasz; stanowi wylęgarnię emocjonalnych wspomnień. Jego komórki ożywiają się na widok znajomych miejsc czy osób. Hipokamp sprawia, że chętniej kupujemy akcje firm dłużej nam znanych lub tej, w której pracujemy.
7. Jądro półleżące
czyli oczekiwanie nagrody, szuka schematów poprzedzających nagrodę, czym niektórzy tłumaczą słabość graczy do wykresów analizy technicznej. Ale przede wszystkim sprawia, że nasz mózg jest o wiele bardziej aktywny, gdy oczekujemy na zysk, niż gdy rzeczywiście go osiągamy.
8. Miejsce wydzielania dopaminy
czyli szczęście po farcie, system dopaminowy lubi być zaskakiwany – silniej reaguje na nowe niż znane bodźce. Dzięki niemu czujemy satysfakcję z nieoczekiwanego zysku, która po kilku wygranych z rzędu przybiera na sile tak, jak u narkomana po kokainie. Ale też upojeni sukcesem podejmujemy karkołomne decyzje finansowe. Jak podsumował amerykański neurobiolog Read Montague, „gdyby nie gorączka dopaminy, nasi przodkowie zagłodziliby się w jaskiniach, a współcześni inwestorzy trzymaliby wszystkie pieniądze w skarpecie”.
Artur Włodarski
Źródło: Wyborcza.biz
Skomentuj
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.